Autor Wiadomość
aaa4
PostWysłany: Wto 20:18, 23 Maj 2017    Temat postu:

dzie to sie wszystko podzialo? Dlaczego odeszlo? Niegdysiejszy zabawny chlopczyk, ktory przerabial wszystko na historyjki, obecnie za nic nie potrafil pojac opowiesci o zastepcy dyrektora kompanii telefonicznej, ktory ozenil sie po raz trzeci i ktorego jedyne dziecko z pierwszego malzenstwa siedzialo na bialym krzesle, dogladajac swojego jedynego nieslubnego dziecka kolyszacego sie bez konca tam i z powrotem w jednym miejscu i mruczacego swa monosylabiczna muzyke.

-Ann! - zawolala Ella, unoszac zaluzje. - Dietetyczna cola czy lemoniada?!

-Lemoniada, babciu!

I co sie z tym porobilo? raz jeszcze zadala sobie pytanie, wyjmujac lod z zamrazalnika i kubki z szafki. Dlaczego ta opowiesc nie nabrala sensu? Tyle nadziei wiazala ze Stephenem, tak pewna byla, ze jej syn dokona w zyciu czegos znaczacego. Do dzisiaj nic z tego nie wyszlo i oczywiscie nie ma juz sensu na to czekac. Moze lepiej bylo zyc tak jak biedna Ann, ktorej i nadzieje, i dume zastepowal trzezwy realizm: "On nigdy nie bedzie w pelni samodzielny, ale byc moze uda sie znacznie ograniczyc jego sklonnosc do uzalezniania sie od innych..." Czy zatem lepiej, uczciwiej bylo opowiadac tylko takie wlasnie, krotkie historyjki? Czy wszystkie musialy byc falszywe jak ksiazkowe romanse?

Wziela tace i postawila na niej kubki, dwa wysokie i jeden niski, po czym napelnila je lodem oraz lemoniada. Mlasnela jezykiem z irytacji, wyjela lod z kubka Todda i nalala do niego czystej lemoniady. Na brzegu tacy ulozyla cztery ciasteczka w ksztalcie zwierzatek i wyniosla wszystko z domu. Drzwi zamknela stopa. Ann wstala, wziela od niej tace i postawila ja na ogrodowym stole. Dzieki regularnemu malowaniu biala farba wciaz wygladal solidnie, ale prety rdzewialy juz w wielu miejscach.

-Ktos ma ochote na ciasteczka? - spytala cicho Ella.

-O tak, chetnie. Todd, popatrz, co tu lezy. Popatrz, co ci babcia przyniosla!

Grube szkielka okularow obrocily sie w ich strone. Dziecko wstalo i podeszlo do stolu.

-Babcia da ci ciasteczko, Todd - powiedziala wyraznie i powaznie mloda mama.

Dziecko stalo nieruchomo. Ella wziela jedno ciasteczko.

-Prosze, kochanie. To tygrys, jak sadze. Nadchodzi tygrys, tygrys do ciebie idzie. - Przeszla ciasteczkiem przez tace, zeskoczyla na stol i zblizyla sie do krawedzi blatu. Nie byla wcale pewna, czy czterolatek w ogole patrzy na jej poczynania.

-Wez je, Todd - polecila matka.

Dziecko powoli wyciagnelo otwarta dlon w kierunku stolu.

-Hop! - zawolala Ella, przeskakujac ciasteczkiem na dlon chlopca.

Todd spojrzal na tygrysa, potem na matke.

-Zjedz je, Todd. Jest bardzo dobre.

Dziecko wciaz stalo nieruchomo z ciasteczkiem na dloni. Znow na nie spojrzalo.
Len&Bason
PostWysłany: Wto 16:30, 04 Lip 2006    Temat postu:

Czekamy na obrazki!!
Yoh&Amidamaru
PostWysłany: Wto 12:01, 20 Cze 2006    Temat postu:

Spoko!!!
Yoh
PostWysłany: Wto 11:44, 20 Cze 2006    Temat postu:

podam obrazki jutro ok??
Yoh&Amidamaru
PostWysłany: Pon 13:31, 19 Cze 2006    Temat postu: Amidamaru!!!




Amidamaru to wysoki, dobrze zbudowany samuraj, o długich włosach koloru lawendowego, poległy w słynnej bitwie na Strasznym Wzgórzu (Monument Hill). Jest niezwykle honorowy i posiada nietypową dla samuraja umiejętność sprawnego posługiwania się dwoma mieczami jednocześnie.
Dzieciństwo Amidamaru nie należało do łatwych. Jego rodzice zginęli na wojnie, a on po ich śmierci żył w bardzo skromnych warunkach razem ze swoim najlepszym przyjacielem Mosuke i jego licznym rodzeństwem. Nie było im łatwo. Amidamaru starał się ochraniać ich niewielkie pola ryżowe przed złodziejami, ale łamał przy tym każdy miecz, jaki wpadł mu w ręce. Wtedy właśnie Mosuke wykazał się swoim talentem, przetapiając nóż myśliwski na wspaniały miecz (Harusame) dla Amidamaru.
Kiedy Amidamaru był już dorosłym, silnym samurajem, razem z Mosuke dostali się do pracy w grodzie tamtejszego cesarza. Jednak wkrótce potem sprawy przyjęły niespodziewany obrót i cesarz nakazał Amidamaru zabić przyjaciela z błahego powodu - nie chciał, by Mosuke dalej zajmował się wykuwaniem doskonałych mieczy, a jego najwspanialsze dzieła pragnął mieć na wyłączność. Amidamaru nie mógł się z tym pogodzić, chociaż wiedział, że sprzeciwienie się rozkazowi cesarza grozi rychłą śmiercią. Jednak opowiedział Mosuke o całym zajściu. Mosuke obiecał mu, że to dla niego zrobi najdoskonalszy miecz, który dostarczy następnego dnia o zmroku. Tak doszło do legendarnej bitwy na Strasznym Wzgórzu. Amidamaru walczył tam w obronie swego przyjaciela i mimo iż nie zdołał go ocalić, sam jeden zabił pięćdziesięciu żołnierzy z armii cesarza. I choć cel tak obfitego rozlewu krwi był szlachetny, właśnie tej nocy Amidamaru na zawsze został zapamiętany jako bezlitosny potwór i otrzymał przydomek "demon".
Po śmierci, już jako duch, cierpliwie czekał blisko 600 lat na Mosuke i obiecany doskonały miecz. W 1998 roku spotkał młodego szamana imieniem Yoh. Kiedy miejscowy Gang Beznadziejnych zbezcześcił jego nagrobek, Yoh zaproponował mu, by wykorzystał jego szamańskie zdolności do wymierzenia stosownej kary za nikczemny czyn gangu na jego przywódcy - Bokuto No Ryu (Rio). Po udanej walce, Yoh był pod wrażeniem sprawności, siły i umiejętności Amidamaru. Mimo różnych opowieści o "demonie" i jego złej sławie, odnalazł w nim jego prawdziwe dobro, więc zapragnął, by został jego duchem stróżem. Amidamaru z początku stanowczo odmówił, ale kiedy Yoh pomógł zatroskanej duszy jego przyjaciela Mosuke zrealizować niespełnioną obietnicę - ostatni miecz dla Amidamaru - zgodził się zostać głównym duchem Yoh. Od tamtej pory bardzo zaprzyjaźnił się ze swoim podopiecznym, dla którego był teraz nie tylko opiekunem, ale i najwierniejszym przyjacielem.
Amidamaru pomaga Yoh w zdobyciu tytułu Króla Szamanów w odbywającym się co 500 lat Turnieju Szamanów.

Co myslicie o nim dla mnie jest on najsilniejszym duchem ze wszystkich!!!

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group